Українська та зарубіжна поезія

Вірші на українській мові






Tren XIV

Gdzie te wrota nieszczęsne, ktorymi przed laty
Puszczał się w ziemię Orfeus szukając swej straty?
Żebych ja tez tąz ściezką swej namilszej cory
Poszedł szukać i on brod mogł przebyć, przez ktory
Srogi jakiś przewoznik wozi blade cienie
I w lasy niewesołe cyprysowe zenie.
A ty mię nie zostawaj, wdzięczna lutni moja,
Ale ze mną pospołu podz az do pokoja
Surowego Plutona! Owa go to łzami,
To tymi załosnymi zmiękczywa pieśniami,
Że mi moję namilszą dziewkę jeszcze wroci,
A ten nieuśmierzony we mnie zal ukroci.
Zginąć ci mu nie moze, tuć się wszytkim zostać,
Niech się tylko niedoszłej jagodzie da dostać.
Gdzie by tez tak kamienne ten bog serce nosił,
Żeby tam smutny człowiek juz nic nie uprosił!
Coz temu rzec? Więc tamze juz za jedną drogą
Zostać, a z duszą za raz zewlec troskę srogą.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Tren XIV - JAN KOCHANOWSKI