Українська та зарубіжна поезія

Вірші на українській мові






Tren XIII

Moja wdzięczna Orszulo, bodaj ty mnie była
Albo nie umierała lub się nie rodziła!
Małe pociechy płacę wielkim zalem swoim
Za tym nieodpowiednym pozegnaniem twoim.
Omyliłaś mię jako nocny sen znikomy,
Ktory wielkością złota cieszy smysł łakomy,
Potym nagle uciecze, a temu na jawi
Z onych skarbow jeno chęć a ządzą zostawi.
Takeś ty mnie, Orszulo droga, uczyniła
Wielkieś nadzieje w moim sercu roznieciła,
Potymeś mię, smutnego, nagle odbiezała
I wszytki moje z sobą pociechy zabrała.
Wzięłaś mi, zgoła mowiąc, dusze połowicę;
Ostatek przy mnie został na wieczną tesknicę.
Tu mi kamien, murarze, ciosany połozcie,
A na nim tę nieszczęsną pamiątkę wydrozcie:
“Orszula Kochanowska tu lezy, kochanie
Ojcowe albo raczej płacz i narzekanie.
Opakeś to, niebaczna śmierci, udziałała
Nie jać onej, ale mnie ona płakać miała”.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Tren XIII - JAN KOCHANOWSKI