Українська та зарубіжна поезія

Вірші на українській мові






Godzina, ktorej nie było

1

Dnie całe i całe noce
Słowikiem ogrod dygoce,

Jakby w kochaniu zawziętem
Ptak krzesał o diament diamentem.

W nut rozsypanych bezsensie
Staw zabim chorem się trzęsie;

W lesie kukułka tętniąca
Bije godzinę bez konca,

Kłamie w zielonym zapale,
Wydzwania z upartą siłą

Godzinę, ktorej nie było
I jakiej nie będzie wcale…

2

Tak mi się usta milczeniem znuzyły,
Że dziś, choć wolno – mowić juz nie zdołam.

Mozem odwykła – moze nie mam siły –
Tylko cię sercem po imieniu wołam,
Tylko z twym cieniem witam się cichaczem,

O ty moj miły! miły – miły – miły –
I w trawy, twarzą, padam z wielkim płaczem!

3

Na dno zapadam kwitnących traw,
Niebo nade mną, jaskry i szczaw,

Słoncem opiły klonowy liść –
I tak jest cudnie, ze mogłbyś przyjść…

I tak jest cudnie, ze trwać byś mogł,
Nim w słoncu zblednie rozowy głog,

Nim weroniczki zwiędną i ślaz –
Mogłbyś się sercu śnić jeszcze raz,

Nim wiatr z pokwiatu odmuchnie mlecz –
Potem byś sobie znow poszedł precz…

4

Na trawy lezę płytkim dnie – wciśnięta
Twarzą w szczaw chłodny… Wiatr pachnie i mięta…

Wszystko jest wokoł latem i niedzielą,
Gdzieś tam, wysoko, obłoki się bielą.

Wolno upływa dzien, jak miod ze słoja –
I kazda we mnie kropla krwi – jest twoja!

Jako się sączy krew z otwartej rany,
Cicho upływa czas nietamowany…

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (3 votes, average: 3,00 out of 5)

Godzina, ktorej nie było - MARYLA WOLSKA