Українська та зарубіжна поезія

Вірші на українській мові






Godzina nocy

Kazda godzina nocy ma inne oblicze.

Szosta wieczor, na przykład, gdy się wolno zmierzcha
Jest godzina przeszłości, do ktorej myśl pierzcha
Odnajdując w rozowym młodości koralu
Jakieś dnie bez goryczy i smutki bez zalu.

Godzina osma wieczor jest zupełnie inna
I najdzwięczniej wybija w stołowym pokoju,
Gdzie schodzi się domowa gromadka rodzinna,
Żeby w cieniu herbaty pogadać w spokoju.

Odwroćmy od niej głowę, przysłoniętą mgłami.
Ta godzina jest dzisiaj nie dla nas, nie z nami.

Potem idzie dziewiąta, początek wieczora.
Jesteś sam. Drzwi zamknięte. Nocnej pracy pora.
Lampa, ksiazka i ćwiartka papieru przed tobą –
Są przyjaznego biurka jedyną ozdobą.
Nie słyszysz kropel deszczu, ani głosow miasta,
Tylko cichy szmer piora, co wiernie szeleści,
Nie słyszysz, jak przypływa z wolna jedenasta,
Godzina lamp i świateł, godzina środmieścia.
Między ostatnim – w modnym teatrze – oklaskiem
A pierwszym powitaniem gości przez kelnera
Ulice dzwięczą gwarem i musują blaskiem. –
Lecz godzina to krotka i prędko zamiera.

Dwunasta była kiedyś porą złego ducha,
Zrodziła ją noc dziadow i noc świętojanska.
Dziś mija bez znaczenia, dziś nikt jej nie słucha,
To po prostu zwyczajna godzina mieszczanska,
Gdy szczęśliwe małzenstwa w pościeli dosytu
Naciągają pierzynę, zeby spać do świtu.

Druga w nocy wydzwania wolno w oddaleniu
Dla tych wszystkich, co jeszcze pracują w skupieniu.
Dobrze jest wtedy w oknie odetchnąć szeroko
Powietrzem, ktore płuca nasyca głęboko.
I poczuć moc tworczości, ktora właśnie z ziemi
Unosi się ku gwiazdom i jest między niemi.

To jest godzina szczęścia. O, daleki bracie,
Ktory ją znasz, wiesz dobrze, jak się za nią płaci.

Potem noc zwalnia biegu, skręca boczną drogą,
Zblizają się godziny tych, co spać nie mogą,
Tych, co lezą w pościeli, a pościel nie chłodzi,
Ktorzy łaski snu pragną, a sen nie przychodzi.
Czasami szpara światła w drzwiach od korytarza
Jakieś złudzenie nocy przespanej im stwarza.
“Moze świt – myślą wtedy – moze sen juz zleciał.”
Lecz światło nagle znika. I wybija trzecia.

Wtedy wychudłe ręce szukają w ciemności
Drugiego juz tej nocy proszka weronalu,
Ktory zakonczy wreszcie pustkę bez litości
I – znękanych – nasyci esencją opalu.
Ale sen, ktory idzie, ma lodowe usta
I spojrzenie zimniejsze od spojrzenia Prousta.
Gdy mu z ręki ostatnia wypadała karta
Utraconego Czasu… Wtedy bije czwarta.

Godzina szosta rano nie nalezy do nas,
Nie nalezy do nocy. – Jest dla niej stracona.
Coz o niej tutaj mowić? Chyba to, ze wianek
Wczesnego dnia na niebie wyłania z ukrycia
I budzi dzieci, ktore przeczuwając ranek,
Przez sen się uśmiechają z ufnością do zycia.

A zycie, wschodząc właśnie, jak gdyby w podzięce,
Wyciąga do nich czule sprawiedliwe ręce.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Godzina nocy - STANISłAW BALInSKI