Księgi pierwsze – Pieśn XVII
Słonce juz padło, ciemna noc nadchodzi,
Nie wiem, co za głos uszu mych dochodzi;
Postoję mało, a dowiem się pewnie,
Dlaczego płacze ta pani tak rzewnie.
Juz to dziesiąte lato niebo toczy,
Jako me smutne zawsze płaczą oczy;
A dokąd mi się miły moj nie wroci,
Żaden na świecie troski mej nie skroci.
Juz wszyscy inszy nazad przyjechali,
Ktorzy nieszczęsnej Troje dobywali;
Jam tylko sama bez męza została:
Sroga Fortuna, ta mi go zajzrzała.
Bodaj był w ten czas, gdy do Sparty płynął,
Ten cudzołoznik na morzu zaginął!
Uszłabych była tej cięzkiej załości,
Przed ktorą prawie schną dziś moje kości.
Jako ptak, kiedy towarzysza zbędzie,
Nigdy na rozdze zielonej nie siędzie,
A między bory i pustymi lasy
Sam jeden lata po swe wszystkie czasy:
Tak ja, nieszczęsna, w jego niebytności
Muszę być zawzdy w trosce i w załości;
Chronię się ludzi, sama nie wiem czemu,
Radam, gdy świadka nie mam płaczu swemu.
Bałam się zawzdy, poki wojna trwała,
Alem wzdy o nim, nieboga, słyszała;
Teraz nie wiedzieć, gdzie po świecie błądzi,
A wierne serce zawsze gorzej sądzi.
Troszczą mię, smutną, srogie morskie wody,
Troszczą mię wiatry i złe niepogody,
Troszcze mię wszystko, cokolwiek być moze;
Tobie go ja tam poruczam, moj Boze!
I to mi czasem na myśl więc przychodzi
(Bo łacno, gdy chce, nieszczęście ugodzi),
Że moje serce prozno się frasuje,
A on podobno gdzie indziej miłuje.
Źleć by mi płacił moje zyczliwości,
Bych miała doznać takiej niewdzięczności;
Bodajbych pierwej ostatnie skonała,
Nizli nowiny takiej doczekała!
Aleć ja dufam jego szczerej cnocie,
Że mię nie będzie chciał mieć w tym kłopocie;
Będzie pamiętał i statecznie chował
Miłość i wiarę, ktorą mi ślubował.
Usilne wiatry, co morzem władacie,
Jesli tez kiedy, co to miłość, znacie,
Dodajcie mu tak szczęśliwego biegu,
Że wrychle stanie na ojczystym, brzegu!