Opętanie
Moje noce, zalęknione, inferalne
na skrzydliskach zielonawych się kołyszą
opętane straszydłaki, sny astralne
suną do mnie i wibrują nocną ciszą
W ciemnej głębi naprzeciwko mego łoza
wisi czarna, przerazliwa Matka Boza
Z ram wychodzi przyczajona bezszelestnie
krokiem wolnej i falistej sarabandy
ponad czołem wiszą duszne gwiazd girlandy
co się palą krwawym blaskiem bezszelestnie
Idzie, płynie, sunie wolno ruchem węza
. . . . . . . . po omacku się przekrada
nad mym łozem pozniej staje trupioblada,
moje ciało przerazliwym lękiem stęza.
W swoich długich, zakrzywionych palcow kleszcze
bierze moją zlaną zimnym potem głowę,
wbija we mnie swoje oczy piorunowe
wsącza we mnie spazmatyczne swoje dreszcze
Rozedrgana w spazmatycznym kołysaniu
. . . . . . . . . . . . . . . . . . .
. . . . . . . . . . . . . . . . . . .
krwawe kwiaty z krwawą falą płyną za nią.
I odchodzi krokiem wolnej sarabandy
niespokojnie, kołysząco i faliście;
rozjarzone zimnym blaskiem gwiazd girlandy
znaczą drogę migotliwie i swietliście…
I z obrazu patrzy na mie trupio-chora
Matka Boza – tajemnica przeotchłanna
Matka Boza, moich nocy straszna zmora
Matka Boza, Przenajświętsza Czysta Panna