Українська та зарубіжна поезія

Вірші на українській мові






Plejady

Janowi Kreczmarowi

I
Plejady to gwiazdozbior juz pazdziernikowy.
Błyszczą jak winne grono wśrod innych gwiazd roju,
W ich świetle las pozołkły niby rumak płowy,
Co polem do srebrnego biegnie wodopoju.

I zdaje się, ze w cieniu popielatym sarny
Przebiegają przez ruczaj lub stojąc słuchają,
Jak srebrne lustro wody brzeg odbija czarny
I fletnie białych brzozek, gdzie liście śpiewają

I opadając krązą. A namiętność moja
Niby łania nad zrodłem pochyla swą szyję
I tylko jej odbicie lodowego zdroja
Mowi, ze chociaz wątła, ale jeszcze zyje.

II
Plejady to gwiazdozbior juz pazdziernikowy.
Po szafirowym niebie płynie jak baranki,
Ponad drzew skrytych nocą oniemiałe głowy,
Ponad brzoz skamieniałych pozłociste pianki.

Powracam do milczenia i słodyczy nieba,
Ktore płaszczem jesiennym pełnym gwiazd połyska.
Pełne stodoły złota, stoły pełne chleba
I skrzypi na zawiasach gwiazdzista kołyska.

Za chwilę i na ziemi wszędzie będzie biało.
Lekki chłod noc cienistą jak igłą przenika.
I sni mi się juz tylko jakieś jasne ciało
Przykryte złotą tkanką planet pazdziernika.

III
Plejady to gwiazdozbior juz pazdziernikowy.
Spokojnym tokiem płynąc losy twoje iści.
Powoli wyjdz przed bramę, nie odwracaj głowy,
I zerwij parę złotych, poranionych liści.

Proch ci zostaje w dłoni, rozwiewa się, ginie,
I słyszysz tylko ogrod, co dyszy jak chory.
Złociste liście zginą i jesien ta zginie,
I złe – dobre nawet – miną gwiazdozbiory.

Więc po coz nam – jak gwiazdom zagubionym w mroku –
Spalać się ogniem wiecznie, kiedy chłod nas czeka?
Po coz świecą plejady i łzy w twoim oku,
Gdy je ogarnia czarna przemijania rzeka?

IV
Plejady to gwiazdozbior juz pazdziernikowy.
Pazdziernik to bezpieczna, zadumana pora.
Na czarnej ścianie nieba ślad karabinowy:
Blaski gwiazd pełne lęku i pełne wieczora.

A my tu biegu ziemi ani przemijania
Słowami nie wstrząśniemy. Stoimy bez siły.
Noc czarnym płaszczem swoim ściezkę nam zasłania,

Odeszliście daleko. A ja choć zostałem,
Wydaję się zgubiony wśrod ciemnych gwiazd mzenia.
I coz nam pozostaje na okręgu całym?
Juz nic: zgasłe słowa i nieme spojrzenia.

V
Plejady to gwiazdozbior juz pazdziernikowy.
Wypływa nad horyzont ciemno i okrutnie
I patrzy na schylone, zadumane głowy,
Na połamane brzozy i pobite lutnie.

Przechodzi i o świcie drzy nad moim domem,
Posyła promien cichy, ale przenikliwy,
I głosem mowi do mnie, i takim znajomym,
Że moze jest kto jeszcze na świecie szczęśliwy.

Szczęśliwy, kto kocha; szczęśliwy, kto wierzy;
Szczęśliwy… albo tylko tak jemu się zdaje…
Szczęśliwy, ktory łąką o świtaniu biezy
I na jesiennym niebie widzi gwiazdy maja.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (4 votes, average: 3,75 out of 5)

Plejady - JAROSłAW IWASZKIEWICZ