Kłamstwo brudzi
Brzydko gdy chłopcy kłamią, ale stokroć gorzej
I smutniej tacie i mamie,
Kiedy serce dziewczynki do kłamstwa się wdrozy,
Kiedy dziewczynka kłamie!
Bo skoro dobry Pan Bog dał nam piękną mowę,
Niech słowa prawdy z niej wieją…
A kto kłamie, takiemu wnet usta rozowe,
Z wstrętu do kłamstwa – czernieją.
Mama Zosi raz w piątek poszła na targ wcześnie,
A idąc rzekła do corki:
– Zosiu! ja ci przez Rozię nadeślę czereśnie,
A ty smaz konfiturki;
Tylko nie zjedz mi zadnej, mama o to prosi,
A nic nie skryjesz przed matką. –
Innaby posłuchała… gdzie uprosić Zosi,
Co była łaściuch jak rzadko!
Zaledwie ze czereśnie dała na stoł Rozia,
Wnet na nie Zosia napada,
Pakuje je w usteczka, az puchnie jej buzia,
Z takiem łakomstwem zajada!
Wtem mateczka się zjawia.
– No coz, moja corko!
Czemześ tak bardzo zajęta?
– Czem, mamo?
– Tak, czem, pytam.
– Ach! tą konfiturką,
Smazę, az bolą rączęta.
– I zadnej nie ruszyłaś?
– Żadnej, proszę mamy,
Niech mama Rozię zapyta!
– A skądze buzia czarna, skąd na niej te plamy?
– Bo jeszcze dzisiaj nie myta!
– I stąd czarna, nieprawdaz? O! dziewczynko mała,
Złe się bardzo uczucie w twem serduszku budzi:
Ty skłamałaś, więc buzia od kłamstwa zczerniała,
Bo kłamstwo duszę kala i usteczka brudzi!