Wszystko procz cnoty skazie i śmierci podległo
Cmi się słonce na niebie i miesiąc się kazi,
Gdy ten słoncu, a temu ziemia światło zrazi.
A coz o rzeczach ziemskich, jeśli światła wieczne,
Rozumieć, tak są w swoim stanie niebezpieczne?
O, jak pod wielką nocą, co moment kradziezy
I odmianie podległy, krotki nasz wiek lezy!
Nie załuje, śmieje się mądry człowiek raczej,
Kiedy jego propozyt ślepe szczęście wspaczy.
Niebo, ziemia i morze w swojej stoi mierze,
Poki ten, co je stworzeł, znowu nie rozbierze;
Choć i ziemia raz moknie, drugi więdnie, ale
I morze wicher miesza, wzdy oboje w cale.
Lecz jestze co na ziemi i na morskiej wodzie,
Żeby zaś mogło nie być? Nic! Wszytko w przygodzie,
Wszytko śmierci podległo; śmierć wszytkiemu panem.
Mizerny pan, bo temu wszytkiemu poddanem.
Wszytko, co człek, to wzajem moze człeka zgubić,
Co gorsza, rzeczy martwe tym się mogą chlubić.
Nowego nic, z jednego chyba drugie tworzy,
Niczego nie ozywi zgoła, tylko morzy,
Sam na co tylko pojzry, począwszy od włosu,
Zewsząd się mu obawiać trzeba śmierci losu,
Wszytko się w ziemię wraca, cokolwiek jest na niej.
Podzmyz do odmienności: kazda rzecz w swej grani,
Lubo ją dowcip ludzki, lubo ją mistrzyni
Powszechna tego świata, natura, uczyni.
Czas wszytko psuje: chociaz zrazu było zdrowo,
Trzeba albo poprawiać, albo robić nowo.
Spadają drzewa w lassach, długim gnijąc czasem,
A niwy oraczowi zarastają lasem;
Co rok zostawując im niepłodne kamienie,
Z uprawionych zagonow spądza rzeka, zenię;
Kąkol w pszenicę, w zyto wkrada się stoklosa,
Jęczmien się często w owies, w ber odmienia prosa.
Len zwylubi, a choć go po jednemu liczy,
Najdalej do trzeciego roku się groch zwyczy.
Ktoz temu winien? Wiosna, lato, jesien, zima –
Coz, jeśli swych natura rzeczy nie utrzyma?
Dowcipnych ludzkich zmysłow inwencyje, mowią,
Tak niszczeją, jeśli ich co rok nie odnowią,
Że nie znać, jeśli były; ledwie o nich stycha
Potomek: wszytko w ziemię i w wodę czas spycha.
Stawy, młyny, budynki, zamki z swymi miasty –
Miejsce tylko, a dalej błota, piaski, chwasty.
Jedna rzecz, jeśli zdrowy rozum jej przestrzega,
Dowcip, nic nie ma do niej: skazie nie podlega.
Więcej powiem: ani śmierć nie ma do niej prawa,
I choć świat wiecznie ginie, ta w cale zostawa;
Czasu, kosztu nie bierze i myślenia wiele,
Dobrowolnie się rodzi sama w twoim ciele.
Niechaj tylko ma miejsce wszelka z nią robota,
I dowcipu, i ręki pomieści się: cnota.
Jeśli na gruncie wiary chrześcijanskiej stoi,
Ta się jedna odmiany i śmierci nie boi.