Українська та зарубіжна поезія

Вірші на українській мові






Relacja ze szpitala

Ciągnęliśmy zapałki, kto ma pojść do niego.
Wypadło na mnie. Wstałem od stolika.
Zblizała się juz pora odwiedzin w szpitalu.

Nie odpowiedział na powitanie.
Chciałem go wziąć za rękę – cofnął ją
jak głodny pies, co nie da kości.

Wyglądał, jakby się wstydził umierać.
Nie wiem, o czym się mowi takiemu jak on.
Mijaliśmy się wzrokiem jak w fotomontazu.

Nie prosił ani zostan, ani odejdz.
Nie pytał o nikogo z naszego stolika.
Ani o ciebie, Bolku. Ani o ciebie, Tolku. Ani o ciebie, Lolku.

Rozbolała mnie głowa. Kot komu umiera?
Chwaliłem medycynę i trzy fiołki w szklance.
Opowiadałem o słoncu i gasłem.

Jak dobrze, ze są schody, ktorymi się zbiega.
Jak dobrze, ze jest brama, ktorą się otwiera.
Jak dobrze, ze czekacie na mnie przy stoliku.

Szpitalna won przyprawia mnie o mdłości.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Relacja ze szpitala - WISłAWA SZYMBORSKA