Dla ciebiem wszystko straciła na ziemi
Dla ciebiem wszystko straciła na ziemi,
Ola ciebiem drobne porzuciła dzieci,
Choć Bog przykazał pozostać się z niemi –
Teraz w ich stronę moje serce leci.
Gdzie ich kolebka? gdzie śliczne wejrzenie?
Gdzie jasne pukle moich biednych dzieci?
Choć głos twoj dzwięczny l boakie natchnienie,
On tyle szczucia w sercu ml nie wznieci,
Co sen ich marny lub jedno westchnienie!
Patrz! Ja być mogłam tak czysta, tak święta!
A teraz będę na wieki przeklęta!
I dzieciom moim ojciec nie odpowie,
Gdy się spytają: “Jak się matka zowie?”
Tak gorzko, zimno, tak ciemno mi w duszy,
Że czasem myślę, iz płacz moj poruszy
Serce aniołow. Lecz nie – juz godzina
Śmierci nadciąga i wkrotce uderzy,
Juz bol konania w tych piersiach się wszczyna,
Juz palec Boga na tym czole lezy!
Czy l ity zdradzisz tę, htorą kochałeś,
Tę, ktorej nigdy zoną nie nazwałeś,
A ktora była ci więcej niz zona,
Siostra, kochanka, niz wszystkie imiona,
Ktorymi ludzie kochanie przezwali?
Bo ludzie nigdy kochania nie znali;
Ja wiem, co miłość, co długa tęsknota,
Co boj zacięty z myślą o kochanym,
Co szczęście niebios, co piekieł zgryzota
I brak łzy cichej w oku wypłakanym.
Daj mi twą ręko – niech czuję, ześ bliski!
Tyś wielki, piękny, ty masz wzrok anioła,
Gdy plama pychy nie kazi ci czoła,
A same prawdy zdobią je połyski.
Daj mi twą rękę! Słuchaj – w tych dolinach
Ty mnie pochowasz przy Rzymu ruinach,
A grob moj będzie otoczon wzgorzami,
Zakryty zewsząd bluszczem i głogami –
I ty wyryjesz n, i białym kamieniu
Prośbę do Boga, by w cyprysow cieniu
Ten kamien za mnie modlił się w milczeniu!