Українська та зарубіжна поезія

Вірші на українській мові






Krakow

Niepotrzebnie sylaba pierwsza straszy ludzi;
Nie kradnie Krakow – tylko, ze pieniądze łudzi.
Bez wielu się obejdzie rzeczy człowiek w domu,
Wiele ujzry potrzebnych, przyszedszy do kromu.
Idąc po lewej stronie Kamienice Szarej,
Między inszym towarem widząc okulary,
Chcę je sobie do oczu przybierać i z sporem
Pieniędzy do onego kramu idę worem.
Kupiłem okulary i puzderko na nie.
Widząc karty, w Bobowej i tych nie dostanie,
Wziąłem kilka tuzinow, przy zabawie moze
Fortuna szczęścia zyczyć. Kupię potem noze
Sobie w kości słoniowej, dla zony w koralu
Nozenki wybijaną robotą z blachmalu.
Wstydzić się na bankiecie bawolego rogu);
Na coz człowiek pracuje, porwon swoj koszt
Bo Sobie potem obuszek, zenię kupię trzcinę,
Obaczywszy grzebieniarz, i tego nie minę,
Potrzebny jest i ścianę w pokoju ozdobi.
“Sługa płaci, a mieszek juz bokami robi.
Więc rzymskie rękawiczki i ponczoszki zenię,
Nuz dzieciom to i owo, co tylko na selenie,
Wszytkiego mi potrzeba, widzę i na stole,
A Francuz prezentuje, chwali, ile zdole”.
Na ostatek kapelusz kupiwszy i bindę,
Wydam wszytko i z kramu bez pieniędzy wyndę.
Wtem deszcz. Oponcze nie masz.
Kupciez ją co prędzej!
A sługa: “Mości panie, nie stało pieniędzy”.
Idę przecie i moknę, juz mi kapie z nosa,
Uprzedziła ozdoba potrzebę do trzosa.
Szedszy potem, śmiałem się sam z siebie w ostatku.
Żal mi było marnego pieniędzy wydatku:
Żyłzem ja bez tych rzeczy i mogłem zyć dłuzej.
Niechze kazdy, przez Krakow idąc, oczy mruzy.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 3,50 out of 5)

Krakow - WACłAW POTOCKI