Українська та зарубіжна поезія

Вірші на українській мові






Przymierze

Jozefowi Wittlinowi

O, kiedyz z ziemi twardego rdzenia
Na sprawy nasze zgodę dobędziem,
Na słowa z ciebie, na słowa ze mnie –
Jakimz wysiłkiem, jakimz narzędziem?

Przeciez jednako skrzypi w nas, gnie się
I trzeszczy dzien nasz – jabłon garbata,
Owoce cierpkie w piersiach obraca,
Gnatem korzennym nogi oplata.

Przeciez jednako na nowe lata
Nasiona bolu łuskamy z siebie –
Na jutro twoje, na jutro moje,
Na nasze jutro o lepszym drzewie.

O, kiedyz, matko, plon wykołyszesz,
Nadzieją wzejdziesz, dojrzała tryśniesz
Ziarnem spod kości, spod krwi – przymierzem
I koniczyną o czworoliściu.

Niechaj porośnie, niechaj wygładzi
Żywoty nasze szyte i rwane,
Nad twoim domem, nad domem moim,
Niechaj się przyjmie dobry poranek.

Uderzy niebem, zapachnie wiatrem,
Zadzwoni wilgą w bliskiej olszynie,
Byśmy się, wrogu moj, nie wstydzili
Świerszcza o zmierzchu znalezć w kominie.
Abyśmy z mowy, co w zyłach płynie,
Zielone słowa, oliwne wzięli,
Gałązki młode, pędy kwietniowe –
Pierwsze nadzieje tej ziemi.

Niechaj wołają w wiosennym szumie,
Że blizny nasze w ziołach wygoim,
Że będziem przeciez miłymi gośćmi,
Ty w słowie moim, ja w słowie twoim.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 3,00 out of 5)

Przymierze - JERZY LIEBERT