Українська та зарубіжна поезія

Вірші на українській мові






Pijanstwo

“Skąd idziesz?” “Ledwo chodzę”. “Słabyś?” “I jak jeszcze.
Wszak wiesz, ze się ja nigdy zbytecznie nie pieszczę,
Ale mi zbyt dokucza bol głowy okrutny”.
“Pewnieś wczoraj był wesoł, dlategoś dziś smutny.
Przejdzie bol, powiedzze mi, proszę, jak to było?
Po smacznym, mowią, kąsku i wodę pić miło”.
“Oj, niemiło, moj bracie! bogdaj z tym przysłowiem
Przepadł, co go wymyślił; jak było, opowiem.
Upiłem się onegdaj dla imienin zony;
Nie zal mi tego było. Dzien ten obchodzony
Musiał być uroczyście. Dobrego sąsiada
Niezle czasem podpoić; jejmość była rada,
Wina mieliśmy dosyć, a ze dobre było,
Cieszyliśmy się pięknie i niezle się piło.
Trwała uczta do świtu. W południe się budzę,
Cięzy głowa jak ołow, krztuszę się i nudzę;
Jejmość radzi herbatę, lecz to trunek mdlący.
Jakoś koło apteczki przeszedłem niechcący,
Hanyzek mnie zaleciał, trochę nie zawadzi.
Napiłem się więc trochę, aczej to poradzi:
Nudno przecie. Ja znowu, juz mi razniej było,
Wtem dwoch z uczty wczorajszej kompanow przybyło.
Jakze nie poczęstować, gdy kto w dom przychodzi?
Jak częstować, a nie pić? i to się nie godzi;
Więc ja znowu do wodki, wypiłem niechcący:
Omne trinum perfectum, bo trunek gorący
Dobry jest na zołądek. Jakoz w punkcie zdrowy,
Ustały i nudności, ustał i bol głowy.
Zdrow i wesoł wychodzę z moimi kompany,
Wtem obiad zastaliśmy juz przygotowany.
Siadamy. Chwali trzezwość pan Jędrzej, my za nim,
Bogdaj to wstrzemięzliwość, pijatykę ganim,
A tymczasem butelka nietykana stoi.
Pan Wojciech, co się bardzo niestrawności boi,
Po szynce, cośmy jedli, trochę wina radzi:
Kieliszek jeden, drugi zdrowiu nie zawadzi,
A zwłaszcza kiedy wino wytrawione, czyste:
Przystajem na takowe prawdy oczywiste.
Idą zatem dyskursa tonem statystycznym
O miłości ojczyzny, o dobru publicznym,
O wspaniałych projektach, męznym animuszu;
Kopiem gory dla srebra i złota w Olkuszu,
Odbieramy Inflanty i panstwa multanskie5,
Liczemy owe sumy neapolitanskie,
Reformujemy panstwo, wojny nowe zwodzim,
Tych bijem wstępnym bojem, z tamtymi się godzim,
A butelka nieznacznie jakoś się wysusza.
Przyszła druga; a gdy nas zarliwość porusza,
Pełni pociech, ze wszyscy przeciwnicy legli,
Trzeciej, czwartej i piątej aniśmy postrzegli.
Poszła szosta i siodma, za nimi dziesiąta,
Naowczas, gdy nas miłość ojczyzny zaprząta,
Pan Jędrzej, przypomniawszy zorawinskie klęski,
Nuz w płacz nad krolem Janem: “Krol Jan był zwycięski! “
Krzyczy Wojciech: “Nieprawda!” A pan Jędrzej płacze.
Ja gdy ich chcę pogodzić i rzeczy tłumaczę,
Pan Wojciech mi przymowił: “Słyszysz waść” – mi rzecze
“Jak to waść! Nauczę cię rozumu, człowiecze”.
On do mnie, ja do niego, rwiemy się zajadli,
Trzyma Jędrzej, na wrzaski słuzący przypadli,
Nie wiem, jak tam skonczyli zwadę naszą wielką,
Ale to wiem i czuję, zem wziął w łeb butelką.
Bogdaj w piekło przepadło obrzydłe pijanstwo!
Coz w nim? Tylko niezdrowie, zwady, grubijanstwo.
Oto profit: nudności i guzy, i plastry”.
“Dobrze mowisz, podłej to zabawa hałastry,
Brzydzi się nim człek prawy, jako rzeczą sprosną:
Z niego zwady, obmowy nieprzystojne rosną,
Pamięć się przez nie traci, rozumu uzycie,
Zdrowie się nadweręza i ukraca zycie.
Patrz na człeka, ktorego ujęła moc trunku,
Człowiekiem jest z pozoru, lecz w zwierząt gatunku
Godzien się mieścić, kiedy rozsądek zaleje
I w kontr naturze postać bydlęcą przywdzieje.
Jeśli niebios zdarzenie wino ludziom dało
Na to, aby uzyciem swoim orzezwiało,
Uzycie darow bozych powinno być w mierze.
Zawstydza pijanice nierozumne zwierzę,
Potępiają bydlęta niewstrzymałość naszą,
Trunkiem według potrzeby gdy pragnienie gaszą,
Nie biorą nad potrzebę; człek, co nimi gardzi,
Gorzej od nich gdy działa, podlejszy tym bardziej
Mniejsza guzy i plastry, to zapłata zbrodni,
Większej kary, obelgi takowi są godni,
Co w dzikim zaślepieniu występni i zdrozni,
Rozum, ktory człowieka od bydlęcia rozni,
Śmią za lada przyczyną przytępiać lub tracić.
Jakiz zysk taką szkodę potrafi zapłacić?
Jaka korzyść tak wielką utratę nadgrodzi?
Zła to radość, moj bracie, po ktorej zal chodzi.
Ci, co się na takowe nie udają zbytki,
Patrz, jakie swej trzezwości odnoszą pozytki:
Zdrowie czerstwe, myśl u nich wesoła i wolna,
Moc i razność niezwykła i do pracy zdolna,
Majętność w dobrym stanie, gospodarstwo rządne,
Dostatek na wydatki potrzebnie rozsądne:
Te są wstrzemięzliwości zaszczyty, pobudki,
Te są”. “Bądz zdrow!” “Gdziez idziesz?” “Napiję się wodki”

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 2,50 out of 5)

Pijanstwo - IGNACY KRASICKI