Tęsknota
Czy mnie matka porodziła
Pod nieszczęsną gwiazdą?
Czy mi wiedzma określiła
Rodzicielskie gniazdo?
Całe noce, dnie i lata
Płaczę bez ustanka,
Przyszły swaty, nie chcę swata,
Czekam swego Janka.
Oj! poleciał, oj! pogonił
Na polską wojenkę;
I ojczyzny nie obronił,
I rzucił dziewenkę.
Sama kołacz piekłam w drogę
I szkaplerzyk dała;
Odjechał ci mnie niebogę,
Com go tak kochała.
Zima idzie, liść opada,
Nim sioła zacichną,
Nocą pucka na dach siada,
Woła: “Podz, Marychno!”
Nim ja ujrzę, nim zobaczę,
Kochaneczku, ciebie,
Pierw się matuś moja spłacze
Na moim pogrzebie.
Oj, przyszpilcie mi nad głową
Rozmarynu ziele,
Oj, zaplećciez mi rozową
Wstązkę na wesele.
Zaśpiewajcie mi piosneczkę,
Moje siostry młode,
Pochowajcie swą dzieweczkę,
Marychnę urodę.
A miłemu, jak zastuka
Do chaty matczynej,
To powiedzcie: niech nie szuka
Marysi jedynej.
Lezy ona przy kościele,
Pod zimną mogiłą,
Świętą ziemię zielska wiele
Nad nią umaiło.
W polu cicho, wietrzyk szumi,
Co smutku, tęsknoty…
Ptaszek śpiewa tak, jak umie,
Lata motyl złoty.