*** [O kapłani! kapłani! grube wasze winy]
O kapłani! kapłani! grube wasze winy
Mnozą Wiklefy, Husy, Lutry i Kalwiny.
Słudzy niebios! dla waszych maksym branych z piekła
Wielez się razy ziemia załobą oblekła!
Byli, lecz juz minęła ta pora obrzydła,
Jedni na kształt pasterzy, drudzy na kształt bydła.
Dziś, gdy światło powszechniej natura rozniosła,
Znajcie lepiej przepisy waszego rzemiosła.
Wiernych a zasmuconych mnostwo na was woła:
“Pośmiech dla niedowiarkow! krzywda dła kościoła!” –
Gdy wasze mowy, ktore mieć winniśmy w cenie,
Niosą zamiast nauki publiczne zgorszenie.
Dla chwalebnych zamiarow stojąc na ambonie
Uczcie nas prawdy w Starym ukrytej Zakonie.
Niechaj brzmi w ustach waszych obyczajność czysta
W krotkim zlecona słowie od samego Chrysta.
Gancie wady ogolne, a w wyrazach skromni,
Niech nas nie gniew, nie stronność, lecz miłość napomni.
Bierzcie tego za model, ktorego wymowa,
Obfita i bogata w jednobrzmiące słowa,
Sprawiła i zdarzyła, ze za gornym progiem
Przez wybor adwentowy został prawie Bogiem.