Pieśn o tym ślachetnym trunku, ktory po łacinie zową aqua vite, a po polsku gorzałe wino
Śpiewali przod o winie,
Potym o dobrym piwie,
A my o gorzałce ninie,
Dobrzy ludzie.
Bo się jej chwała dzieje,
Tak w domiech jak w kościele,
Mogę rzec i to śmiele:
Przy ołtarzu.
Wzięła wielkie mocarstwo,
Bo jest święte lekarstwo.
Odejmuje obzarstwo
I łakomstwo.
Wielebną esencyją
Wynalazła Wenecyja,
Aqua vite zwali ją
Przednich czasow.
Długo tego taili,
Nizli nam objawili,
Ludzi nauczyli
Kunsztu tego.
Sapor wielkiej słodkości
Trawi w nas wilgotności,
Flegmę i ządliwości
W brzyćkości.
Leczy ręce, urazy,
Na licu wszelkie zmazy,
France, zęby, kolikę,
Kordiakę.
Krolestwa zachowuje,
W Moskwi, w Litwie panuje,
Miasta w Polszcze buduje
Mocne wino.
Zachowuje kazdego
Od powietrza morowego,
Od dechu smrodliwego;
Czyście wonią.
Wonia jako lelija,
Gdy z nią czynią troiją,
Zmowze “Zdrowę Maryją”,
Gardło zleczysz.
Choć we dnie albo w nocy,
Przydzie ku twej pomocy.
Piszą o wielkiej mocy
Doktorowie.
Na noc tedy zagrzeje
A po ranu słodnieje,
Tak człowiek wyszumieje
Po wczorajszym.
Po tej konfortatywie
Więc się nam dobrze pije,
Jedno nie załuj szyje
I pieniędzy.
K czemu ją przystosujesz,
Wielką w niej moc poczujesz,
Złego się uwiarujesz
I choroby.
Jednak na to koszt rowny
Kupisz za pieniądz drobny,
Iście za zysk pobozny,
Kwatereczka.
Wielmi przeczysty trunek
Stoi nam za wierdunek,
Dosyć tej za piorunek
I za dudek.
Choć z wina albo z miodu,
Z piwa albo i z słodu,
Z czystego i z pośladu,
Zawsze dobra.
Przetoz przy takim szynku
Siedzą, by przy terlinku,
Panieneczki na rynku
Przypiękrane.
Żadny jarmak i kiermasz,
Gdzie tego wina nie masz,
Za nic nie stoi u nas
Dobrych ludzi.
Więc od niej poczynają
Nizli się przezegnają,
Ani się pozdrawiają,
Ni winszują.
Jedno się tego boję,
Najmują ją Żydowie.
By nas nie otrawili
Ci łotrowie.
Potruli wieprze, świnie
W Regensporku, w Berlinie.
Boimy się tego w winie
Barzo pilnie.
Choć mowi Żyd, choć milczy,
Nic dobrego nie zyczy
Przeklinają w boznicy
Krześcijany.
Lecz my u krześcijanki
Napijmy się gorzałki,
W Chocimiu u szynkarki,
Bo tam dobra.
Wszakoz by czego złego
Chron się dnia gorącego,
Nie pij wina wszelkiego
Gorzałego.
Boć wątrobę ususzy,
Na koniec cię udusi,
Dusza z ciebie wejć musi
Do Abrama.