Memu miastu
Wychowałeś ty mnie, grodzie,
Na swym chlebie, na swej wodzie,
Na tym chlebie z piołunami,
Na tej wodzie z mymi łzami.
Wychowałeś ty mnie twardo,
Z myślą smętną, z duszą hardą,
Z zartem w piersi, z łzą w zrenicy,
Na zadumie, na tęsknicy.
Nie słowika wykarmiły
Miody twoje i kołacze,
Lecz zuzulę u mogiły,
Co pod chmurnym niebem płacze.
Nie wyrosłam tobie kwiatem,
Nie zabłysłam ci jak gwiazda;
Lecz tułaczo poszłam światem
Z sierocego mego gniazda.
Stałabym ci teraz wieści
Z dalekiego kraju ducha,
Lecz za wiele w nich boleści
I noc wkoło nazbyt głucha!
Szumią fale starej Prosny,
Co rwie brzegi kazdej wiosny;
Kipi serce krwią ostatnią
Za tą stroną, za tą bratnią!
W mrokach stoją stare mury,
Nad murami idą chmury;
Ach, daremnie, ach, bez konca
Ja i ty czekamy słonca!
Obesłałabym cię rozą,
Białą rozą i liliją;
Ale stoję tu pod burzą,
Ale wokoł wichry wyją…
Wyją wichry, idą tucze,
Gorą słychać wrzaski krucze,
A tam nisko, a tam w dole,
Step mogilny, głuche pole…
Bogdaj my się z sobą byli
Nie zegnali na rozstaju!
Ptak, co puści się w złej chwili,
Nie powraca juz z wyraju.
Moze jeszcze kiedyś przecie
Przełamię się z tobą chlebem;
Moze usnę tak jak dziecię
Na twym łonie, pod twym niebem.
Szykujze mi tam gospodę
I dom cichy między swemi;
Na niewielką mą urodę
Dość ci będzie garści ziemi!