Українська та зарубіжна поезія

Вірші на українській мові






Wiersz dla Warszawy

Kiedy śnieg cicho proszył zimową pogodą
I smutnie nad dachami gasło słonce krwawe,
Z pomnika, wzniesionego za najezdzcy zgodą,
Mickiewicz zamyślony patrzał na Warszawę.

Owiany zimnym wiatrem, wiejącym od Wisły,
Wonią liści zeschniętych i trupiego gnicia,
Przenikał wszystkich ludzi najskrytsze zamysły
I mury, ktorych nigdy nie widział za zycia.

Patrząc w Zamku krolewską, potrzaskaną głowę,
W kościotrupy kościołow jak potworne sztolnie,
Mierzył to, co zrobiło Herculanum nowe,
Ktore na śmierć męczenską poszło dobrowolnie.

Ujrzał łunę nad miastem i więzienne kraty,
Okrucienstwa nie znane ludzkiej wyobrazni
I słyszał, kiedy cichły moskiewskie armaty,
Azeby swym milczeniem dopomoc tej kazni.

I jako Bog w dzien Sądu mieczem Archanioła,
Wodząc wieszczą swą ręką na lewo i prawo,
Oddzielił tych, co milcząc nie ugięli czoła,
Od tych, co są narodu skorupą plugawą.

I wtedy w sercu z brązu zadrgał wielki temat,
Ktorego nikt poza nim godnie nie wypowie
I w tym wichrze od Wisły rozpoczął poemat:
“Warszawo wiecznie wolna, Ty jesteś jak zdrowie”.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Wiersz dla Warszawy - JAN LECHOn