Українська та зарубіжна поезія

Вірші на українській мові






Połnocne bębny

Ludwikowi

Ciemna nienawiść porusza się we mnie.
Nad głową lecą świszcząc białe ptaki.
Organy lasow, wracające znaki
ziemi i nieba nad ułomność czoła.
Kto przejdzie pierwszy przez milczenie wod,
ten mnie jak świątka ze snu pol wywoła.

Noce przed nami będą jak klasztory
pełne młodziencow idących wśrod pieśni.
W trawie świt stopą trącony szeleści
i widać piaskiem wybielony stoł.
Siadam przy stole odepchnięty psalmem,
jak gdybym suknie i sandały zzuł.

Do moich dłoni chleb i noz podejdzie,
dziecko do moich kolan się przytuli
i płaczem nazwie idących o kuli
cieniem kościołow, psią miłością bram.
Zdrow na umyśle i na ciele zdrow,
połnocne bębny krwi słowianskiej znam.

A obok z twarzą ukrytą wśrod dłoni
siedzi przyjaciel ocalony w smutku.
Blask pada z liści i pies po cichutku
zaczyna warczeć. Siedzący przy stole
wracają w siebie po kamienne maski.
Gwiazda i wapno świeci na twym czole.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (3 votes, average: 2,67 out of 5)

Połnocne bębny - TADEUSZ NOWAK