Українська та зарубіжна поезія

Вірші на українській мові






Sielanka pierwsza

Dafnis

Kozy; ucieszne kozy, ma trzodo jedyna!
Tu, kędy to zarosła poziema leszczyna,
Tu gryzcie list zielony, gryzcie chrościk młody,
Ja tym czasem przy strugu tej ciekącej wody
Przylęgę i frasunku lubo snem swobodnym,
Lubo będę zabywał śpiewaniem łagodnym,
Poniewaz mię tak moja Fillis wyprawiła,
Że mię na wieki wolnych myśli pozbawiła.
Coz czynić? Jakie szczęście o człeka się kusi,
Tak sercu bywa błogo i tym się paść musi.
Okrutna Filli, tobie ani zdrowie moje,
Ani starganych myśli cięzkie niepokoje,
Ani serce związane, ani zbytnie chęci,
Ani słowo oddane zostawa w pamięci!
Chociaj koszary mleka i słodkie nabiały,
I co piękniejsze jagnię, i kozlęta małe,
A nade wszystko ja sam i pieśniami mymi
Rozsławiłaś się między pasterzmi wszystkimi.
Przedtym albo nic, albo niewiele cię znano,
I krępą, i Cyganką czarną przezywano.
Dziś i płeć, i postawa u ciebie nadobna,
I uroda do jedlin wysokich podobna,
Lice do mleka z rozą, wargi koralowi,
Zęby perłom, miękkiemu włosy jedwabiowi.
Dziś cię co zywo chwali, a to uczyniły
Pieśni moje, ktore cię wszędzie rozgłosiły.
Ty przedsię mną pogardzasz, a ledwie nie tego
Pragniesz, abyś mię w rychłe miała niezywego.
Teraz, jako to słonce w południe dogrzewa,
I ptak, i bydło w cichych chłodach odpoczywa,
I oracz wolno puścił woły wyprzęzone,
I pod krzami ucichły jaszczurki zielone,
Ja tylko, nędznik, w sercu mam ustawną trwogę
Ani strapionych myśli uspokoić mogę.
Lwica za wilkiem biezy, za kozą wilczyca,
Koza za wrzosem, i mnie do ciebie tęsknica;
Kazdego swoja lubość, swoja ządza pędzi,
Kazdego swoj mol gryzie, swoja nędza swędzi.
Ułapiłem sarneczek parę, jeszcze mają
Srokacinki na grzbiecie, co dzien wysysają
Dwie dojne kozie, a te chowam samej tobie,
Dawno Testylis chciała uprosić je sobie
I podobno otrzyma, poniewaz prze twoje
Zbytnią hardość u ciebie śmierdzą dary moje.
Tu lasy, tu po lesiech ptaszkowie śpiewają,
Tu łąki, a po łąkach piękne stada grają.
Tu byśmy z sobą wieku miłego zazyli,
Tu byśmy az do śmierci lata przetrawili,
Byś się tylko pasterską budą nie brzydziła,
Byś tylko umysł ku mnie cały przykłoniła.
Tu jamy mchem odziane, tu debrze, tu cienie,
Tu strugi uciekają, szemrząc, przez kamienie,
Tu wyniosłe topole, lipy rozłozyste,
Tu jawory, tu dęby stoją wiekuiste.
Ale bez ciebie zadne rzeki, zadne gaje,
Bez ciebie zadne miejsce k sercu nie przystaje.
Nie owszem mię tez mozesz potępić w urodzie,
Widziałem się niedawno z brzegu w jasnej wodzie.
Nie kozdy z sąsiad moich, byś tez i ty zgoła
Sądzić miała, podle mnie w tej mierze wydoła.
Owiec u mnie na polach ruskich tysiąc chodzi.
Tyle drugie z nich co rok jagniąt się przypłodzi.
Tu koło mnie koz tysiąc; mleka mam bohato,
Mam świeze całą zimę, świeze całe lato.
Potrafię tez na gęślach i o dwojej kwincie,
Jako więc na aktejskim grawał Aracyncie
Amfijon, muzyk derski, gdy chodził za stady,
A lasy i zwierz dziki szedł za jego szlady.
Coz po tym? Gdy ja prozno śpiewam, prozno proszę,
Gdy od ciebie zal jawny i wzgardę odnoszę,
Okrutna Filli! Lecz i ja mało rozumny,
Co narzekaniem złomić chcę twoj umysł dumny.
A ty się z tego kędyś pośmiewasz na stronie
Abo kogo inszego piastujesz na łonie.
Śmiej się zdrowa, okrutnej lwice srogie plemię
Potym, kiedy nasypą na me oczy ziemię,
Niechaj ten napis niesie wyniosła mogiła
Fillis sroga nędznego Dafnisa zabiła.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (3 votes, average: 3,33 out of 5)

Sielanka pierwsza - SZYMON SZYMONOWIC