Nocne notatki
To było wieczorem w Europie,
moze w Holandii, moze w Belgii,
gwiazdy lśniły jak lampki na grobie
i szumiał wiatr. Taki wielki.
Bo juz jesien grała, coraz szybciej,
na akordeonie złotym
i leciały nad dachami skrzypce,
liście, klarnety i fagoty.
A gdy deszcz bulwarami popłynął,
zaczynała się chwila szalona.
Bo na przedmieściu było małe kino,
a w tym kinie kasjerka Simona.
I wieczorem kazdym po ciemku –
i wieczorem, czarnym jak requiem,
z tulipanem czerwonym w ręku
przez bulwary do Simony biegłem.
A tam było jasno w małym kinie…
Ej, wesoło w kinie “Olimpia”!
Piękny kwiat najpiękniejszej dziewczynie!
To dla ciebie ten czerwony tulipan.
Ja dla ciebie bym truciznę wypił,
chcę być z tobą duszą i ciałem.
I wyrzucali mnie z tej “Olimpii”,
bo za głośno o miłości krzyczałem.
Az raz, rozpaczy na przekor,
przyszła noc najwyzsza, natchniona.
Coś się stało, cud w XX-tym wieku:
Poszłaś ze mną ty, nie Simona.
Wtedy dłon twą wziąłem w dłonie moje,
w oczach naszych wieczny blask zaświecił
i przez świat obłąkany od wojen
szliśmy grzecznie jak dwoje dzieci.