Do przyjaciela wroga
Siedzimy dziś wspolnie przy stole,
Dzielimy się chlebem i winem,
I wielkich imiona mowimy
Głosem ściszonym, wzruszonym.
Schodzi pomiędzy nas pokoj
Wielkiej i świętej wiary,
Jesteśmy ludzmi, przyjaciołmi,
Jesteśmy poetami.
Krąg złoty wina w kieliszku
Poganskim się staje symbolem
I dzwoni szkło jak dzwony
Nad wielkim i zyznym polem.
Oczy mam pełne jeszcze
Jesiennej melancholii
I wiem – ze moc i przyjazn,
I wielkie słowo boli.
Patrzymy na siną mglistość,
Ktora w oddali zbiera,
I zimna rzeczywistość
Na ustach nam zamiera.
Myślimy, ze przez winnice,
Wziąwszy się kręgiem za ręce,
Az w nasze okolice
Pojdziemy przy piosence.
Ach, pieśni śpiewać mozemy,
Mozemy poetow czytać
I sercem ściśniętym zachod
Na szarej wodzie witać.
I liście splatać w wience,
I błądzić w wysokim lesie,
I chwytać wszystko w ręce,
Co młodość nam przyniesie.
Lecz jeśli kiedy staniemy
Naprzeciw siebie z oręzem,
Pamiętaj, ze będziemy
Ja męzem i ty męzem.
I ze za nami staną
Wielkie legendy i krole,
I nasze wielkie narody,
I nasze wielkie bole.
Śmiertelny potok zycia
Uczucia nasze zamroczy
I spojrzą ku sobie bezwładnie
Nasze nie nasze oczy.
W zderzeniu piorunowym
Miłość się nasza ziści –
Pamiętaj – większa siła
Jest zawsze w nienawiści.