Oświadczyny poety
O piękna Pani z krzeseł
Perfumom ktorej chciałbym cały przesiąc,
Pani ma tyle ogni, ktorych nikt nie skrzesał,
Pani moze kochać cały miesiąc
A ja wiem, zeby kochać – pani ma rację –
Trzeba duzo pieniędzy i szklanych słoni,
A my mamy tylko słow nieznanych plantacje
I kangury skaczące po nich
Nie notuje nas zadna giełda
I nie tuczy nam brzuchow business
Bo nasz towar się utkać z mgieł da
I transakcją handlową drwi z nas
Ale o nas śpiewają rapsodie szyldow
Wszystkich krajow, narodow i mow
I jesteśmy bogatsi od wszystkich Rodszyldow
Fabrykanci nieznanych słow
Do moich białych oaz
Na piaskach pustyn niezdeptanych krain
Prozno z biletem pierwszej klasy wołasz
Podrozniczko z okrętu Red Star Line
Na moim małym jachcie
Okrązy cię białych ryb roj
Ostrymi zębami, nim zgubię w łzach cię
Monogram smutku z ust mi wypruj
Pokazę ci tam, jak na łąkach, na wyspach
Gdzie od will rozklawisza się Bach
Ekstatycznie się pasą, mnąc kwiaty w pyskach
Moje słowa o krowich łbach
Zdrętwiałabyś gdybym pokazywać ci zaczął
Wszystkie nowe gatunki raz i kalibry…
A słowa miłosne ćwierkając skaczą
Malenkie, roztrzepane ptaszki kalibri
I gdy nocą opłynie cię dancing
Parą par strumieniących się pstro
Zaczną skakać i zmącą trans ich
Białe myszy dziwacznych strof
O piękna, czarna damo
Perfumy ktorej ciała, jak jad uśmierca
Wyjdz, tam w mroku juz czeka na ciebie przed bramą
Samochod mojego serca