Kołysanka
Po się zrywasz rankiem, kiedy jeszcze ciemno?
Po co śpieszysz się, biegniesz do szkoły zziębnięty?
Jeszcze mozesz przedłuzyć tę chwilę tajemną,
Spać i snuć dalej sen tak błogo rozpoczęty
Krzątanina w pokojach i szum samowara
Przemienia się w szum łodzi, ktorą płyniesz we śnie,
Więc wiosłuj wiosłem wiosny w nadbrzeznych szuwarach.
Po co zrywać się, budzić? Jeszcze bardzo wcześnie.
Za ciebie bracia starsi przeniosą na barkach
Karabin maszynowy, naoliwią tryby.
Pod brezentami juz, w artyleryjskich parkach.
Po krwawym deszczu rosną armaty jak grzyby.
Po co się trudzić, po co ślęczyć pilnie,
Schylony nad rajzbretem, zeby się nie zmylić?
I tak nie zdązysz dość nisko się schylić,
Kąt spadania pocisku obliczył juz ktoś nieomylnie.
Nie warto ci myć zębow ani płukać gardła.
Po co ci szersze piersi, roślejsze ramiona?
Aby je jedna kropla na wylot przezarła,
Aby pierś była głębiej kulą przewiercona?
śpij. Juz od rana dudnią fabryczne motory,
Galony, tony gazow kłębią w rezerwuarach.
Powiedz matce: nie pojdę dziś, bo jestem chory.
Dajcie mi spać, gdy jeszcze nie jestem w koszarach.
Śpij. Bracia twoi za ciebie wybudują mosty,
Przez ktore, gdy podrośniesz, będziesz biegł w pośpiechu,
I przyczołek mostowy, gdzie poczujesz ostry
I krotki bol i brak oddechu.
Co masz dzisiaj zadane? Nauczyć się słowek?
Jakąś tam deklinację wpisać do zeszytu?
Chcesz lekcji? Zatemperuj ołowek
I pisz “Iperyt, iperytem, śmierć od iperytu”.