Українська та зарубіжна поезія

Вірші на українській мові






Do Adama Naruszewicza

Szczygieł, między kanarki w ptaszarni zamkniony,
Słabym głosem przetwarza melodyjne tony;
Gdy się ozwiesz, słowiku, nucą drudzy ptacy,
Lecz w rozpaczy zostawiasz znęcone do pracy.
Tobie, poeto, sławny dowcipem i gustem,
Nalezało się rodzić pod rzymskim Augustem,
Lecz jego rowiennika fortuna łaskawa
Chcąc uczcić, przeniosła cię w czasy Stanisława.
Czyli wiejskie piosneczki zadmiesz na fujarze,
Czyli na lirze zagrasz, ktoz lepiej dokaze?
Horacego następco! Komuz to zaszczytem
Będzie, gdy cię z uprzejmym rownam Teokrytem?
Wielu się pnie za tobą, kędy droga śliska,
Zdradzając, spadających daje w pośmiewiska.
Ten, ktory chciał sto sązni bujać nad sokołem,
Potknął się i w szkaradnym błocie ryje czołem.
Nie zrazony przykładem i ja stawię stopy
Na podwojnym pagorku wdzięcznej Kalijopy,
Jeśli mi rękę podasz, dzielny przewodniku,
Kierując moje kroki po twoim chodniku*.
Wybij się nad obłoki, potem tak wysoko,
Że cię ledwie me dojrzy przytępione oko.
Ja chcę wieniec przybarwić pachniącymi ziołki.
Po najblizszym nadziomku zbierając fijołki,
Ty sobie po najwyzszym parnasowym głazie
Na bystrolotnym rześko galopuj Pegazie.
Ja, słaby, upragnionej wkrotce dojdę mety,
Gdy między piechotnymi zliczysz mię poety.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (1 votes, average: 5,00 out of 5)

Do Adama Naruszewicza - STANISłAW TREMBECKI