Українська та зарубіжна поезія

Вірші на українській мові






Brat i siostra

Bajka polityczna

Gdzie huczne zwiedzając morze,
Kupiec zaglem wiatry porze,
Na wyspie jednej spokojnej
Mieszkał narod znamienity,
Narod od natury hojnej
We wszystkie dary obfity,
A nadto, w czym jest tak skąpym los srogi,
Dał mu wolności dar drogi.
Była to wyspa szczęśliwa!
Lecz jak i w wolnych krajach często bywa,
Kto zręcznie umiał ludowi dogodzić,
Mogł na potem ludem wodzić,
Tak się w tej wyspie zdarzyło.
Niewiasta jedna nadobna,
Zręczna, obrotna, sposobna,
Do tego przyszła swą siłą,
Że jęła rządzić narodem.
Sławna była dawnym rodem,
Uczony jej dzieła chowa,
Znana w Atenach i Rzymie,
Wszędzie wolność czci jej imię –
Nazywała się Wymowa.
Postać nadobna i w łudzącej twarzy
Ogien z słodyczą się zarzy.
Chciwa ozdoby, i zimą, i latem
Nie dość, ze skronie uwienczała kwiatem,
Do wdziękow, co jej natura
Hojną dłonią udzieliła,
Ona jeszcze pawie piora
Dla ozdoby przyczyniła.
Suknie nosiła świecące;
Bardziej dla celu niz wdzięku
Trzymała w obydwoch ręku
Dwie pochodnie gorejące,
Nie zeby nimi umysły oświecać,
Lecz zeby pozary wzniecać
A tak w wytwornej postaci,
Przez słodkie oczu spojrzenie
Na zgromadzonych wspołbraci
Puszcza wdzięcznych słow strumienie:
Długo głupi i uczony
Słodkim brzmieniem omamiony,
Od wielu widząc popartą,
Słuchał ją z gębą otwartą.
Bog wie, jak silną stała się jej władza:
Sama wszystkiemu zaradza,
Tym podchlebia, tych zasmuca,
Na tych kwiatami rzuca,
Wśrzod ślepej zapalczywości
Nieraz gniewem uniesiona
Własne rodziera wnętrzności.
Tak gdy niepowściągniona
– Czyli to jaka choroba,
Czy rozumiała, ze się to podoba –
I gada zawsze, i gada,
I kiedy cała gromada
Na wszystkie potrzeby głucha,
Nic nie robi, tylko słucha,
Ustała wszelka robota,
Budowy na poł wzniesione
Zostały nie dokonczone,
Bo zawsze wymowna Cnota
Wolała gadać jak czynić
I mniej zachęcać jak winić.
Juz się rok schylał do konca,
Jako rzesza proznująca,
Niepomna waznych widokow,
Godzinopłynnych słuchała potokow.
Na koniec los szczęśliwy otworzył im oczy:
Poznali, ze chcąc ludzmi dobrze władać,
Nie dosyć jest tylko gadać,
Że, gdy się z słowy skutek nie jednoczy,
Z najprzyjemniejszą wymową
Często mozna podrwić głową,
Zaczęli więc myśleć wielce,
Przydać kogo rządzicielce.
W tejze wyspie, z drugiej strony
Mieszkał w zaciszy szczęśliwej
Cnej Wymowy brat rodzony.
Nie znał ządzy świegotliwej,
Stały w sercu, w słowach skromny,
Nikczemnych uraz niepomny,
Lubił jasność i porządek,
I nazywał się Rozsądek.
Bardziej powolny niz ostry,
Z daleka patrzał na szalenstwa siostry.
Zrazu zbawienne chciał jej dawać rady,
Ale narod zapalony
Wraz go posądził o zdrady,
Z wzgardą został odrzucony,
Lecz prędki tryumf go czekał:
Gdy się bowiem czas odwlekał,
Skutki proznego gadania
I ustawnego słuchania
Do tego lud ten przywiodły,
Że z pokornymi modły
Przyszedł Rozsądku prosić,
Żeby go bronił od zguby
I nie chcąc więcej błędow siostry znosić,
Wprawił rzeczy w ścisłe kluby.
Dobra ojczyzny pragnący,
Podjął się usług skwapliwie,
I by duch wszystko palący
Mogł umiarkować szczęśliwie
I z siostrą zaradzać zgodnie,
Zostawił jej świetne szaty
I pawie piora, i kwiaty,
Ale odebrał pochodnie.
Tak brat z siostrą wspolnych darow,
Gdy uzywa dla ojczyzny,
Nie było więcej pozarow,
Zgoiły się dawne blizny
I wyspa pokoj zyskała:
Nikt się juz więcej nie wadził,
Słodka Wymowa serca poruszała,
Ale umysły Rozsądek prowadził.

1 Star2 Stars3 Stars4 Stars5 Stars (2 votes, average: 2,50 out of 5)

Brat i siostra - JULIAN URSYN NIEMCEWICZ